You are currently viewing Duet Przepraszam / „szła z Ustki, szedł z Zakopanego” / Baszta Czarownic

Duet Przepraszam / „szła z Ustki, szedł z Zakopanego” / Baszta Czarownic

Duet Przepraszam
„szła z Ustki, szedł z Zakopanego”

Wystawa
22.10.2020 – 10.01.2021
Baszta Czarownic / al. F. Nullo 8 w Słupsku

https://www.facebook.com/baltic.gallery.art/videos/382912049742382

Łódzcy artyści Ola Kozioł i Suavas Lewy postanowili wyruszyć w swoją podróż przedślubną przez całą Polskę – ona z Ustki, a on z Zakopanego. Akcja ich pieszej wędrówki została zainicjowana 8 sierpnia 2016 r. i trwała 13 dni. Podczas wędrówki, w czasie której nocowali u gotowych ich ugościć, przypadkowo spotkanych ludzi, chcieli na przekór strachowi, stereotypom powielanym przez doniesienia medialne i nienawiści dzielić się tym, co ich przepełniało i co jest twórczą siłą we wszechświecie – miłością. Teraz, dokumentacja ich wędrówki ku sobie, a także spotkań z ludźmi i z samymi sobą zostanie pokazana na promieniującej miłością wystawie, w miejscu gdzie wszystko się zaczęło. Fotografie, filmy, rysunki, a także specjalnie na wystawę stworzone obiekty i instalacje przybliżą drogę, jaką przebyli artyści, a także ideę sztuki, rozumianej jako intensywna i samoświadoma forma życia, wypływająca wprost z jego „zaczepek”, aby wrócić, wnosząc nie tylko piękno, ale także dobro, ufność i otwartość na drugiego człowieka. (Marta Skłodowska)

 

PRZEPRASZAM – duet zawiązany na początku 2015 w Łodzi przez Olę Kozioł i Suavasa Lewego, aktywny na wielu płaszczyznach twórczej eksploracji, takich jak performans, działania dźwiękowe, video-art, akcje społeczne, animacja kultury, muzyka, malarstwo i edukacja artystyczna.

 

8.08. 2016r. Droga trwała 13dni

Podobno prawdziwa sztuka jest o miłości albo o śmierci. Ta jest o miłości. Przeciwko śmierci naszego wzajemnego zaufania do siebie, przeciw budowaniu murów i przeciw stereotypom, każącym bać się „innych”, „obcych” i odczuwać do nich nienawiść. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Nie oznacza to, że jesteśmy idealni, ale dwoje artystów, Ola Kozioł i Suavas Lewy, decydując się iść na swój ślub pieszo, z dwóch stron Polski i zatrzymując się na nocleg w domach, których właściciele decydowali się udzielić im gościny, odwołali się do tej lepszej części naszej natury, do tego co w ludziach dobre, otwarte na spotkanie z drugim człowiekiem.

W trwającą kilkanaście dni podróż Ola wyruszyła znad morza, z Ustki, gdzie po raz pierwszy razem działali artystycznie, a Suavas z gór, z Zakopanego, gdzie oświadczył się Oli. Droga – nie wspólna, ale w swoim kierunku – stała się okazją do kontaktu z samym sobą, rytuałem przejścia i przygotowaniem do tak ważnego spotkania, a zarazem okazją do dzielenia się ze światem tym, co ich wypełniało – miłością.

Wyruszając, napisali: „Porażeni, zmultiplikowaną przez mass media, zawiścią, krótkowzrocznością, podziałami, chciwością i małostkowością, postanowiliśmy wyruszyć pieszo ku sobie przez Polskę. To podróż przedślubna. Startujemy z dwóch krańców Polski: z Ustki i Zakopanego. To nasz gest miłości do siebie, świata i miejsca w którym żyjemy. (…) Chcemy, by uczucie, które jest w nas rozkwitało, rozlewało się dalej. Chcemy patrzeć, czuć, słuchać, spotykać się z napotkanymi osobami i rozmawiać o Miłości. Żadne z nas nie bierze ze sobą namiotu, byłoby to brakiem zaufania do człowieka. A my wierzymy, że w każdym są nieskończone, ale zasypane pokłady dobra. Siebie możemy zrozumieć jedynie w Innych. Działaniem dążymy do poszerzania granic ufności, pozbywania się strachu przed obcym, łagodzeniu uprzedzeń przed innością, odpuszczania kurczowego trzymania się zabezpieczeń. By Moc Dobra i Miłości mogła zaistnieć musi przejawić się w czystej i szczerej przestrzeni. To będziemy budować”.

Oboje są artystami, zajmują się performance i muzyką, a równie ważny co efekt pracy jest dla nich sam proces powstawania dzieła; to, jaki powoduje oddźwięk zarówno w nich samych, jak i w odbiorcach. To w nich „tworzy się” przecież ostateczny obraz pracy. Wyrazem ich zaangażowania w świat poprzez sztukę było już wiele wydarzeń, koncertów i wystaw, które realizowali zarówno indywidualnie, jak i razem jako duet artystyczny PRZEPRASZAM. Poprzez nie propagowali sztukę uwrażliwioną i uwrażliwiającą na drugiego człowieka, czasem energetyczną, a czasem skupioną na bliskości i medytacyjną, czasem radosną i nie stroniącą od humoru, a czasem konfrontującą z ciemniejszymi stronami egzystencji. Jednak ich wiara w człowieka sprawia, że odpowiedzią na oddalenie i nieufność jest dla nich zawsze bliskość i próba przezwyciężenia tego, co ludzi od siebie oddala.

Tym razem wyznaczyli sobie trudną misję podróży przez podzieloną Polskę, aby sprawdzić, czy można ją tym gestem zszyć i połączyć – współpracując z najsilniejszą twórczą siłą we wszechświecie– miłością. Ona sprawiła, że dążenie zakochanych do siebie było nie tyle artystycznym konceptem, co czymś naturalnym. Jednocześnie to, że odbywali podróż osobno pokazywało, że mimo że miłość jednoczy, to dojrzałe uczucie sprawia, że każdy może zachować w niej swoją integralność i indywidualność. Jednak to, co wystarczało by jako mocny, romantyczny gest, w przypadku tej akcji stało się punktem wyjścia do odnalezienia nowej perspektywy patrzenia na świat i bycia w nim, wejścia w rzeczywistość bez tych medialnych filtrów, które sprzedają upraszczający i krzywdzący przekaz. Dobrowolne opuszczenie swojej bezpiecznej przestrzeni i codzienna piesza wędrówka drogami i ścieżkami pojawiającymi się tylko na najdokładniejszych mapach, oznaczały sięgnięcie do korzeni, kontakt z ziemią i jej glebą jako punktem wyjścia i podparcia. Doświadczanie przyrody i zamieszkujących ją zwierząt, zjawisk atmosferycznych, zmian temperatury i natężenia światła, zimna i wilgoci deszczu, ciepła i blasku słońca oznaczały bycie częścią przepływu energii przez ziemię, poznawanie świata nie tylko zmysłem wzroku, ale i innymi zmysłami, całą skórą. To połączenie tego, co jak najbardziej fizyczne i czerpiące z doświadczeń body artu: wysiłku, czasem bólu, wiedzy o granicach swojej wytrzymałości – z wewnętrzną przemianą. Pozbawiona przemocy obecność była rodzajem performance, którego zapisem stała się cienka linia, która powstała na mapie. Ślad ruchu pewnej idei w czasie i przestrzeni. Ważny aspekt pracy to reakcja na problemy polityczne, dehumanizację „innych”, których symbolem stali się „uchodźcy”, a także codzienną społeczną alienację. W praktyce oznaczało to pracę z własną intuicją, kształtowanie wewnętrznej gotowości na doświadczanie świata i odważenie się na otwartość i bycie tym, kto prosi o pomoc– bo wbrew pozorom wymaga to nie naiwności, ale wysiłku. Doświadczenie własnej kruchości, oddanie siebie z zaufaniem drodze i temu, co na niej może spotkać sprawia, że granice fizyczne i psychiczne uzupełniają tu swoje rozumienie. Wychodząc w przestrzeń ze swoją osobistą historią i opowiadając ją spotykanym ludziom, artyści znieśli podział na to co prywatne i publiczne, schematyzujący zwykle naszą przestrzeń doświadczania, i na ich przecięciu stworzyli przestrzeń spotkania polegającego na wymianie- spojrzeń, wspomnień, przeżyć, życiowych doświadczeń. (Marta Skłodowska, 2017)

Dodaj komentarz