Marta Tomasik „Anxiety moments”
wernisaż: 15 luty 2013, godz. 18.00
Galeria Kameralna
wystawa będzie czynna do 17 marca 2013 r.
Galeria Kameralna, Słupsk, ul. Partyzantów 31a
Marta Tomasik utrwala architekturę w szczególnym momencie, gdy kończy ona swoją praktyczną egzystencję. Ulega degradacji, bo nie jest już zamieszkana, lub też nigdy nie zdążyła taka być. Budynki, które przeznaczone zostają do rozbiórki, mają wpisaną w swoją historię katastrofę. Ich klęską mogło być również to, że nigdy nie zdążyły wypełnić swojego przeznaczenia, ich budowa została zarzucona przed końcem. Co ciekawe nie sposób stwierdzić, czy dany budynek jest w stanie rozkładu, czy w trakcie budowy. Obrazy te wywołują szczególny nastrój, zmuszają do namysłu. W obecnym czasie, naznaczonym lekko pozornym czekaniem na apokalipsę nabierają dodatkowego sensu. Stanowią odpowiedź na pytanie, jak mógłby wyglądać koniec świata? Być może byłby to tylko nasz koniec, po którym pozostaną pustynie pełne skrawków cywilizacji, niemych nośników historii. Prace odbierać można również w bardziej jednostkowy sposób. Mikro końców świata i historii jaką niosą mijane czasem pustostany. Niechciane budynki, wyrzuty sumienia opowiadające o samotności, nie tyle budowli co nas samych. Będące deklaracją ludzkiej kondycji.
Marta, jako młoda artystka, koncentruje się na modernistycznej architekturze, te struktury to znamiona jej czasów. Mimo niepokoju obrazy wprowadzają w stan nostalgii, tęsknoty za utraconym, nigdy nie poznanym. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego by nie przyglądać się otaczającej nas zabudowie, nawet tej zabytkowej, a szczególnie nieciekawym, szarym gmachom. Wystawa ta konfrontuje nas w pewien sposób ze światem, który jest niepoznany, mimo że jest nam najbliższy. Wzorem dla obrazów dla artystki były zdjęcia wyszukane w internecie. W obrazach ujawnia się ich wartość estetyczna, kuriozalnie pomimo stanu degradacji bije od nich monumentalna powaga.
Obrazy przywołują w pewien sposób prace wielkich pejzażystów, takich jak Caspar David Friedrich, czy William Turner. Pokrewieństwo to jest w pełni zasłużone. W pejzażach architektonicznych Tomasik figura ludzka zostaje zastąpiona przez widza, który w ten sposób zostaje wtopiony w świat przedstawiony. Dochodzi do specyficznej sytuacji, stając na wprost obrazu, odczuwamy niepokój, lęk przed tym co może się wydarzyć, a przecież ukazują one to, co było. Dla naszego pokolenia mass mediów znamienny jest strach przed katastrofami, które już miały miejsce.
Warto zaznaczyć walory malarskie. W pracach dominują duże, czyste płaszczyzny barwne w odcieniach szarości. Pewien minimalizm wykonania podkreśla dodatkowo doskonały warsztat. Wszystko to sprawia, co szczególnie cenne w dzisiejszych czasach, że na obrazy te po prostu dobrze się patrzy. Natomiast wyważenie odpowiednich proporcji pomiędzy formą a treścią, nie przechylających szali na żadną ze stron, nie pozostawiają żadnych wątpliwości, co do wartości danej sztuki.
Monika Marciniak