Karolina Wysocka
ROBÓTKI RĘCZNE

wernisaż: 12 luty 2010, godz. 18:00
Galeria Kameralna
Wystawa będzie czynna do 14.03.2010.

frywolitka1 frywolitka2 img_0816 img_0817 img_0821 img_0822 img_0823 img_0825
img_0827 img_0829 img_0830 img_0832 img_0835 img_0842 img_0843 img_0845
img_0846 img_0847 img_0848 img_0851 img_0852 img_0853 img_0855 img_0858

Błahostka

Frywolitka to inaczej koronka czółenkowa, długotrwała i wymagająca z pewnością nie lada cierpliwości technika wytwarzania koronek, tworzących nierzadko wyrafinowane wzory ukształtowane w formy serwetek, serwet, kołnierzyków, czepków i różnego rodzaju ozdób... Sama nazwa wydaje się być dość intrygująca, frywolny to - jak podaje słownik języka polskiego: " niezbyt przyzwoity, mało skromny; płochy1. Choć słownik internetowy (i chyba też bardziej współczesny) jest pod tym względem trochę bardziej dosadny: "mający swobodny i żartobliwy stosunek do spraw erotycznych; też: świadczący o takim stosunku2. Skoro jednak jesteśmy już przy problemie etymologii, warto dodać, że wszystko wskazuje na to, że wyraz ten dostał się do naszego języka przez zapożyczenie z francuskiego, gdzie frivolité oznacza nie tylko frywolność, płochość, lekkomyślność, czy błahostkę, ale również właśnie "(modne) drobiazgi, dodatki", a także właśnie - "(robótkę) frywolitkę3.

Frywolitka to tytuł trwającego niecałe 10 minut filmu Karoliny Wysockiej. Jego głównym bohaterem jest Jan Jeż, mężczyzna którego pasja to właśnie wykonywanie frywolitek. Właściwie nie wiemy o nim nic więcej, z kontekstu jego wypowiedzi możemy domyślić się, że mieszka w Poznaniu. Kamera ukazuje go w dość dużym zbliżeniu, na początku filmu widzimy jego ręce zajmujące się niezbędnym do tej pracy czółenkiem. Potem kamera przenosi się na twarz, pan Jan nie przerywa swego opowiadania, chociaż wydaje się wyraźnie speszony. Jest to rodzaj krótkiego dokumentu, wywiadu, w którym pytania zostały usunięte, tak że jedyną osobą zabierająca głos jest właśnie na nie odpowiadający. Mamy wrażenie, że wnikamy w jakiś egzotyczny świat, dziejący się tuż obok nas, a o którego istnieniu nie mieliśmy dotąd pojęcia.

Wypowiedzi bohatera filmu skupiają się właściwie na dwóch zagadnieniach - przede wszystkim opowiada nam o reakcji innych, również najbliższych osób na fakt zajmowania się przez niego zajęciem odczytywanym tradycyjnie jako kobiece. Dowiadujemy się też trochę na temat środowiska koronkarek - tak, to zdecydowanie kobiece zajęcie.

Frywolitka to bardzo stara technika i przez wieki wykonywana była głównie i prawie wyłącznie przez kobiety. Czasochłonne zajęcie, wymagające spokoju i skupienia doskonale nadawało się, aby wypełnić czas tych, które przez kulturę niejako skazane zostały na zacisze domowego odosobnienia. To kobietom bowiem tradycyjnie przypisuje się zajęcia związane z domem, odbierając im równocześnie większą wartość - to zajęcia codzienne, przyziemne, wciąż od nowa powtarzane, zajęcia, których nie sposób uniknąć, mantra szarości, czynności pozbawione znaczenia, błahe, frivolité... Frywolitka pośród nich wydaje się jednak jakimś zbytkiem, luksusem, rozrywką w domowym jednak, skromnym wymiarze. Być może była to namiastka owych przygód przeżywanych przez mężczyzn poza jego murami, w świecie zewnętrznym, gdzie prowadzili wojny i negocjacje, polowali, tworzyli i realizowali się zawodowo. Kobietom przez wieki zastępowała te wszystkie emocje przygoda koronkowej precyzji. "Jeśli coś wyjdzie niedokładnie, wycinam cały fragment i wyrzucam go. Czasem w ten sposób na marne idzie kilka godzin pracy, ale różnica 1mm, a taką wielkość ma słupek, jest kolosalnym błędem4. To słowa jednej z osób, dla których robienie frywolitek jest rodzajem pasji. I tu niespodzianka, bowiem ich autorem jest mężczyzna, kolejny twórca w świecie polskiego koronkarstwa - pan Jan Stawasz, którego strona internetowa jest pierwszą pozycją, która wyskakuje po wpisaniu hasła "frywolitka" w okno wyszukiwarki.

Jak to się stało, że frywolitkę przejęli mężczyźni? Oczywiście nie wyolbrzymiajmy zjawiska - jak wspomina w filmie Jan Jeż, w Polsce jest właściwie tylko trzech panów aktywnie trudniących się tą działalnością. Jednak to o nich dowiaduję się najpierw, kiedy postanawiam wniknąć w temat. Na wyżej wspomnianej stronie znajduję też informację, że Jan Stawasz jest również współautorem pojawienia się tego zajęcia jako zawodu w Krajowym Standardzie Kwalifikacji Zawodowych pod nazwą - i tu kolejna niespodzianka: koronkarka... Jak pisze Pierre Bourdieu w książce Męska dominacja: "Ponieważ praca domowa kobiet nie jest wynagradzana pieniędzmi, uznawana jest za bezwartościową, nawet w oczach samych kobiet. […] Ponieważ kobietom bardzo często powierza się prace, za które nie otrzymują wynagrodzenia, a w dodatku nie są traktowane jako praca, kobiety częściej, niż mężczyźni jawią się jako predestynowane do dobrowolnego podejmowania działalności charytatywnej czy religijnej"5. W tym kontekście bardzo ciekawa wydaje się owa inicjatywa stworzenia tego nowego zawodu, a może nawet nie sama inicjatywa, ale właśnie fakt eksponowania tego przez mężczyznę, jako swojej zasługi. Zastanawiające jest też jednoczesne przypisanie go do płci żeńskiej, podczas gdy rodzaj żeński tak wielu wykonywanych z powodzeniem przez kobiety zawodów wciąż nie jest powszechnie akceptowany nawet przez nie same. Jako przykład niech posłuży nam funkcja "dyrektor" - mało jest kobiet umieszczających na swoich wizytówkach słowo dyrektorka. Jeśli dyrektorka to najczęściej przedszkola...

Jak to się dzieje, że niektóre zawody odczytywane są jako typowo męskie, inne zaś jako kobiece? W większości wypadków wydaje się być to pozbawione najmniejszego uzasadnienia. Oczywiście, jasnym jest, że wiąże się to z kulturowym przypisaniem pewnych cech odpowiednim płciom lub nawet bardziej przewrotnie - te same właściwości noszą u obu płci odmienne nazwy, a przykładem niech będzie tu "przemądrzała dziewczynka" i jej męski odpowiednik, "chłopiec, który ma własne zdanie". Upraszczając wszystko do jednego zdania: chodzi o to, żebyśmy w ciszy i spokoju mogły pochylić się nad domową robótką. A jednak dynamika czasów znacznie wyprzedza zmiany w obyczajowości. Niewiele dziś kobiet może pozwolić sobie, niewiele kobiet też dzisiaj chce poświęcić swe życie dla tych cichych, monotonnych i błahych spraw... Muszą więc w praktyce pracować na dwa etaty, z czego jeden jest (jak doskonale wiemy nawet bez pomocy Pierre'a Bourdieu) nieopłacany.

Jak wygląda społeczny odbiór mężczyzny sięgającego po typowo kobiece zajęcia? Z filmu i opowieści jego bohatera dowiadujemy się trochę na ten temat. Jest więc rodzina, traktująca zamiłowanie do projektowania i wykonywania koronek jako objaw choroby umysłowej. W tej krótkiej i nie obfitującej w szczegóły opowieści wyraźnie dominuje postać ojca, załamanego zupełnie postawą syna i nie będącego w stanie nawet przebywać razem w jego towarzystwie podczas wykonywania frywolitki. Podobnie zresztą wygląda odbiór społeczny mężczyzny pochłoniętego wykonywaniem koronek w przestrzeni publicznej. Z filmu dowiadujemy się tylko, że woli on wybierać puste przedziały w pociągach. Wspomina też, co ciekawe, o jednak większej tolerancji na jego zajęcie wśród mężczyzn. Być może przez kobiety odczytywany jest jako rodzaj intruza, który zaanektował część ich tajemnego świata, lecz bardziej skłonna jestem przypuszczać, że w grę wchodzi tu, jak byśmy mogli to nazwać - kulturowe programowanie, ściśle określające, co to znaczy być mężczyzną i egzekwujące tak określony model nie tylko wśród jego męskich "wykonawców", lecz również podający go jako rodzaj wzoru odbioru wchodzącym z nimi w interakcję kobietom.

Film Karoliny Wysockiej ma intymny klimat nie tylko dzięki wspomnianemu już bliskiemu ustawieniu kamery. Być może nawet nie jest tu najważniejsze to, że nakręcony został w prywatnym mieszkaniu Jeża i widoczne jest na nim domowe, prywatne wnętrze - doniczkowe kwiaty, meble, drzwi balkonowe. Na nakrytym obrusem stole mężczyzna prezentuje swoje dzieła, delikatne koronki o różnych kształtach, każda - jak z dumą mówi - inna i niepowtarzalna, o wzorze wymyślonym przez niego samego. Są też czółenka, niezbędne narzędzie pracy koronkarki. Jan Jeż wygląda na trochę speszonego obecnością kamery. Mówi o tym, co nie jest do końca akceptowane społecznie, a czego powody są tak głęboko zakorzenione w kulturze, że w pierwszym momencie ten brak akceptacji wydaje się być czymś po prostu absurdalnym.

Kamila Wielebska


  1. Mały słownik języka polskiego, (red.) St. Skorupka, H. Auderska, Warszawa 1968, s. 184.
  2. http://netsprint.sjp.pwn.pl/haslo.php?id=15745 [data dostępu: 08.02.2010].
  3. Wielki słownik francusko-polski, tom 1, Warszawa 1983, s. 746.
  4. http://www.frywolitka.slupsk.pl [data dostępu 08.02.2010].
  5. P. Bourdieu, Męska dominacja, przeł. L. Kopcewicz, Warszawa 2004, s. 116-117.








Karolina Wysocka - Ur. w 1975 r. w Słupsku. W latach 1995-2001 studiowała w Gdańsku na Akademii Sztuk Pięknych w(Wydział Malarstwa i Grafiki), a w latach 1999-2001 na Koninklijke Academie van Beldende Kunsten w Hadze. Otrzymała roczne stypendium holenderskiej Fundacji Nuffic (1999), półroczne stypendium badawcze belgijskiego Ministerstwa Kultury w Royal Academy of Fine Arts, Antwerpia, Belgia (2002) oraz roczne stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2009). Zajmuje się rysunkiem i malarstwem, jest autorką obiektów, instalacji i fotografii. W swoich pracach interesuje się pojęciem sztuki i analizą jej mediów. Artystka stawia pytanie o czas, nieuchronność zmian. Zwraca także uwagę na możliwość sensualnego, a nie tylko intelektualnego odbioru rzeczywistości. Mieszka i pracuje w Poznaniu.

Wystawy indywidualne:
2009 Przyszłoroczny śnieg, galeria ON, Poznań
2006 Czasochłonne prace/Time-consuming works, Arsenał, Poznań
2004 Free Floating Anxiety, galeria ON, Poznań,
2001 Reds, galeria Pulchri, Haga, Holandia

Wybrane wystawy zbiorowe:
2009 Difference beyond difference, Stary Browar, Poznań
2008 Summer Love, galeria ON, Poznań
2007 Places, LUXE gallery, Nowy Jork
2007 Artists in Wonderland, Nadbałtyckie Centrum Kultury, Gdańsk
2006 Miłość i demokracja, CSW Łaźnia, Gdańsk
2005 Absolwent, Instytut Sztuki Wyspa, Gdańsk
2005 Miłość i Demokracja, Stary Browar, Poznań
2004 Palimpsest Muzeum, Biennale Sztuki, Pałac Poznańskiego, Łódź
2003 Architecture of Gender, Contemporary Women's Art In Poland, Sculpture Center, Nowy Jork