SKIN AND BONES

Tim Beckenham (GB), Thomas Hauri (CH), Zuzanna Janin, Szymon Kobylarz, Maciej Kurak, Karolina Zdunek
Kuratorka: Agnieszka Rayzacher

Galeria Kameralna
24.01 - 28.02.2008

img_7781 img_7782 img_7784 img_7788 img_7790 img_7791 img_7793 img_7796 img_7797
img_7798 img_7799 img_7800 img_7801 img_7802 img_7803 img_7804 img_7805 img_7806
img_7809 img_7810 img_7811 img_7812 img_7815 img_7817 img_7818 img_7820 img_7828
img_7830 img_7836 img_7839 img_7841 img_7844 img_7847 img_7849 img_7850 img_7852

W 1919 roku młody Ludvig Mies van der Rohe stworzył pierwszy szkic dwudziestopiętrowego, szklanego wieżowca. Ten nigdy niezrealizowany projekt dał początek architekturze "skóry i kości". Określenie "skin and bones" zostało ukute przez samego Miesa i miało charakteryzować budynki, których trzon konstrukcyjny stanowiły stal oraz beton, otoczone powłoką ze szkła. Przez kilkadziesiąt lat van der Rohe projektował budynki o znacznie mniejszej skali - swoją ideę mógł w pełni zacząć realizować dopiero u schyłku lat 40. w Stanach Zjednoczonych, jako uznany architekt i profesor Illinois Institute of Technology. Trudno przecenić wpływ i znaczenie jego dzieła dla współczesnej architektury oraz sztuk wizualnych.

Wystawa "Skin and Bones" stanowi próbę przedstawienia modernistycznej architektury, jako źródła inspiracji dla współczesnych artystów. W projekcie biorą udział twórcy z Polski oraz Wielkiej Brytanii i Szwajcarii, co daje możliwość konfrontacji odmiennych doświadczeń, interpretacji i wizji modernizmu.

Brytyjski malarz Tim Beckenham urodził się w latach 70. Londynie. Dzieciństwo spędził w dzielnicy szeregowych domów stawianych w epoce gospodarczego boomu epoki wiktoriańskiej. Jako student Wimbledon School of Art zaczął fascynować się architekturą późnego modernizmu. Początkowo bohaterami jego prac na papierze były bloki mieszkalne - efekty powojennej polityki mieszkaniowej rządu Wielkiej Brytanii. Ich architektura - nielubiana przez większość Brytyjczyków, nagle okazała się uwodzić bliskimi estetyce high-tech, prostotą i minimalizmem. Po fascynacji blokami Beckenham zaczął przedstawiać budynki biurowe - tworzone według zasady "skin and bones", wyabstrahowane z miejskiego otoczenia, osadzone w szarym, neutralnym tle dostojne i oficjalne, bez śladów ludzkiej obecności. Towarzyszą im rzeźby ustawiane w latach 60. przed wejściami głównymi biurowców. Ich amorficzne kształty w zestawieniu z surowością budynków i szarym tłem podkreślają nadrealny charakter przedstawień. Najnowsze prace Beckenhama to rodzaj malarskich szkiców fantastycznych struktur, mających więcej wspólnego z rzeczywistością wirtualną lub projektami 3D, niż z realną architekturą.

Z inspiracji modernizmem powstała też seria "Bloków" warszawskiej malarki Karoliny Zdunek Zaczerpnięty z codzienności wzór, stał się pretekstem dla czysto malarskich rozważań. Blok, będący odpowiedzią na hasło architektury społecznej, zbanalizowany i sprowadzony do zdehumanizowanej mieszkaniowej masówki, w interpretacji Karoliny odzyskał swoje pierwotne, utopijne piękno. Artystka sprowadza powierzchnię elewacji do siatki rastra lub poziomych linii - struktury geometrycznych kształtów widzianych w perspektywicznym skrócie. Miejski banał zostaje zastąpiony "czystą formą" pozbawioną śladów ingerencji i bytności człowieka.

W opozycji do tych wyidealizowanych wizerunków architektury stoją prace absolwenta malarstwa katowickiej ASP, Szymona Kobylarza. Jego kartonowe modele przywodzą na myśl popadające w ruinę budynki przemysłowe - betonowych świadków gospodarczej prosperity regionu. Artysta nie rekonstruuje jednak konkretnych obiektów, ale tworzy swoje własne, inspirowane sumą doświadczeń mieszkańca Śląska. Każda z makiet poddawana jest działaniu ognia i wody, a prowokowane "katastrofy" są rejestrowane przez kamerę wideo. Pozostałość po tym działaniu to kartonowe szkielety konstrukcyjne, nieco sarkastyczny komentarz do architektonicznego ideału "skin and bones".

Tworzywem "Pokrowców" Zuzanny Janin jest z kolei biały jedwab. "Pokrowce" stanowiąc metaforę prywatnej przestrzeni, są jednocześnie odniesieniem do modernistycznego ideału oraz PRL-owskiej praktyki. Kryją również nadzieję na uchronienie anektowanych symbolicznie przestrzeni przed niknięciem czeluściach niepamięci. Tak, jak pozostałe prace z tego cyklu, prezentowany na wystawie pokrowiec "Little" niesie za sobą prywatną historię artystki. Powstał na początku lat 90., kiedy Zuzanna Janin mieszkała w typowym ursynowskim bloku, a jej życiową przestrzeń (tak jak i przestrzeń tysięcy sąsiadów) stanowił kubik z prefabrykowanych betonowych płyt. Jedwabny pokrowiec o wymiarach typowego segmentu to próba "oswojenia" przez artystkę betonowej rzeczywistości oraz metafora zderzenia społecznych utopii z realiami życia.

Na jednym z najsłynniejszych polskich blokowisk powstał również projekt Macieja Kuraka. Artysta podjął się zbudowania miniatury bloku mieszczącego przy ul Puszczyka 20 na warszawskim Ursynowie. Stworzona w skali 1:6 miniatura stanowiła wierną kopię oryginału i stanęła na trawniku w jego sąsiedztwie. Wewnątrz obiektu mieściła się całkowicie umeblowana, naturalnych rozmiarów, blokowa kawalerka. Już sama wycieczka w poszukiwaniu miejsca instalacji Macieja Kuraka stanowiła część jego pracy - topografia Ursynowa, jak i wielu innych blokowisk, dowodzi niefunkcjonalności klasycznego sposobu adresowania "ulica i numer domu" w przypadku osiedli projektowanych, jako skupiska wolnostojących budynków. Jednocześnie jednak, krążąc alejkami wśród kolejnych bloków, które okazywały się nie być poszukiwanym miejscem, trudno było odmówić uroku temu tonącemu w zieleni, zaprojektowanemu dla ludzi, a nie dla kasy, miejscu. Praca Kuraka stanowi zatem swoisty komentarz do krytyki, z jaką spotyka się architektura i urbanistyka socmodernistycznych osiedli. Artysta wszedł ze swoim projektem w lokalną społeczność utożsamiającą się ze swoim miejscem, dbającą o otoczenie i jego estetykę, daleką zarówno od automatyzacji życia, jak i od blokowiskowej patologii. Na wystawie praca Kuraka prezentowana jest w formie dokumentacji - animacji poklatkowej.

Z kolei szwajcarski artysta Thomas Hauri swoją fascynację architekturą modernizmu realizuje głównie w technice akwareli i fotografii. Podczas włóczęgi po europejskich miastach, zachodnioeuropejskich oraz tych należących do dawnych demoludów, artysta "kolekcjonuje" modernistyczne budynki, pochodzące zarówno z epoki wczesnego modernizmu, jak i te z lat 60. lub 70. XX wieku oraz współczesne neomedernistyczne realizacje. Jego uwadze nie uchodzą monumentalne budowle industrialne, biurowce, jak i zwyczajne bloki. Efektem tego są wielkoformatowe obrazy oraz mieszczące się na kartce wielkości A4 collage. Te urzekające miejskie zapiski to efekt zauroczenia estetyką modernizmu oraz swoisty dowód na uniwersalizm jego architektonicznego języka.