Gdym przyszedł do zmysłów po cudownym swym ocaleniu ujrzałem otaczający mnie tłum tubylców, których obyczaje i życie, tak odmienne od życia innych wyspiarzy pragnę ci opisać. Przyglądali mi się z oznakami zdumienia, pierwszy raz bowiem widzieli człowieka mojej rasy. Wielce uprzejmie zaprosili mnie do swej sadyby, a tam nakarmili i odziali i otoczyli wszelka opieką. Po kilku dniach doskonale pojmowałem wszystko, z czym się do mnie zwracano, jako że tubylcy używają nie tylko słów, ale i gestów wszystkich członków dla porozumienia. Alfabetu i pisma nie znają, nie jest on im potrzebny, jako że wiodą żywot nudny i pozbawiony wszelkich ambicji. Wierzą oni, że ich obecne istnienie jest jeno chwilowym przystankiem między niebem a piekłem, pośród których człowiek porusza się stale w nieustającej wędrówce, pozostawiając w każdym z etapów swoje ciało i przybierając ciągle to nowe, według własnego upodobania i woli. Nie znają więc pojęcia śmierci ani obawy przed nią. Wierząc, że Natura urządziła wszystko tak, jak było potrzebne, nie tracą czasu na bunt przeciw kolejom rzeczy, wspominanie, żale, nadzieje, rozpacz czy tęsknotę. Żadne zjawisko lub wydarzenie, choćby najbardziej niespodziewane nie wydaje im się niezwykle, przyjmują wszystko bez zdziwienia jako rzecz oczywista, przeżytą po setki razy w poprzednich etapach żywota. Zmarłych swych chowają pionowo w głębokich dołach nogami lub głową w dół, żeby móc łatwiej dostać się do piekła lub nieba, nie omijając nigdy żadnego z tych przystanków. Kiedy ktoś z plemieńców umiera, nie myślą oni o tym, że ta osoba wyzionęła ducha, ale że jest ona teraz w świetnej kondycji w innym miejscu. Żywot ich nie ma wiec końca ani początku, ilość mieszkańców wyspy nie zmienia się, nie mają oni żadnych wyobrażeń i mitów, które miały by charakter świętości, religii lub mitu, nie znają bogów ani fetyszy ani wszelkiego zabobonu jak plemiona innych wysp. Ani granicy miedzy tym, co jest świeckie, a tym co jest religijne. Świat ich nie zmienia się, nie podlega żadnym badaniom ani objaśnieniom, po prostu jest.
Ludzie ci ogarnięci są wiekuistym spokojem, nie martwiąc się ani ciesząc, gdyż uczucia te są tak silnie przeżywane w niebie i piekle, że w trakcie żywota obecnego nie mają już na nie siły. Miejsce wypoczynku pomiędzy kolejnymi przystankami żywota pędzą głownie na pracy. Zawsze są czymś zajęci, z wyjątkiem czasu przeznaczonego na posiłek i sen, krzątając się wokół domostw, polując w lasach lub pracując na roli. Praca ta jednak nie jest zbyt ciężką, jako że wyspa pełna jest obfitości i dostarcza im wszystkiego, czego potrzebują. Nie znają podziału na kobietę i mężczyznę, tak samo przyuczają się do męskich i żeńskich zajęć od młodości, podejmując się rożnych czynności raczej dla odmiany w monotonii żywota niźli dla wypełnienia czynności przypisanych płci słabszej lub silniejszej w cywilizowanym świecie. Kobiety są zręczne w polowaniu, znajdują też siły na dźwiganie ciężarów tak samo jak mężczyźni, a owi potrafią cierpliwie i pieczołowicie troszczyć się o domostwo.
Jedynym wyróżnikiem, jaki znają jest "matka". Każda z nich rodzi jedno dziecko w ciągu swej ziemskiej wędrówki, a raczej nie rodzi dziecka, ale daje nowe ciało duszy, która pragnie się wydostać z piekła lub nieba. Wiedzą oni bowiem, że ani mąk i tortur piekielnych ani stanu rajskiej szczęśliwości długo wytrzymać się nie da. Nie znają oni pojęcia ojcostwa i narodzin dziecka nie wiążą z chucią. Nie wiążąc się w stałe pary parzą się swobodnie miedzy sobą, nie uznając tego za grzech czy nieobyczajność. Czynią tez to bardzo rzadko, trudno było mi dociec, czy w ogóle znajdują upodobanie w ziemskich przyjemnościach i zwykłych rozrywkach, z wyjątkiem godzin wieczornych, które spędzają na opowiadaniu historii zapamiętanych z poprzednich pobytów wiedzionych w piekle lub niebie. Jednak opowieści tych nie pojmują jako owocu wyobraźni, obca im jest wszelka fantazja, przygody są zaledwie zapamiętane z poprzednich wcielen, jako że nie rozróżniają oni kłamstwa od prawdy, zmyślenia od rzeczywistości. Opowieści te są pełne wspaniałości i okropności, szczęścia i mizerii jakie w niebie i piekle spotykają istotę ludzką. W życiu obecnym nie dbają o ból, radość, miłość, strach, nienawiść, zbrodnie i cnoty, te uczucia i emocje pozostawiając sobie na kolejne etapy swej wędrówki. Nie maja oni potrzeby grzeszyć, gdyż każdy z nich wyrządził już krzywdę i zaznał jej w swym piekielnym żywocie. Nie przeżywają też wielkich miłosnych uniesień i radości, na to rezerwują sobie czas w niebie. Czekają ledwie na podróż do miejsc, w których przyjdzie im wszystko przeżywać w nadzwyczajnym ekstremum.
Brak im tez pomysłowości do udoskonalenia swego otoczenia, narzędzia ich proste i prymitywne, odzienie banalne, charaktery jednakowe, nawet wyglądem nie różnią się zbytnio, wszyscy są bowiem grubi ponad wszelka miarę. Wielkie ich ciała biorą się z wiary, że ich głównym zadaniem jest dostarczyć pożywienia braciom przebywającym obecnie w piekle lub niebie. Ci w piekle pożywiają się odchodami ludzkimi, jedzenie więc ponad miarę jest cnotą a nie grzechem. Wybacz me te nieprzystojność, którą usprawiedliwiam tylko powinnością dania świadectwa temu, co w tych dalekich krainach zobaczyłem. Byłem już nawet bliski dać wiarę ich urojeniom, jako że nigdy nie widziałem tam porzuconych nieczystości ani nie czułem smrodu, jako się w bardziej cywilizowanych miejscach zdarza.
Ci w niebie żywią się kwiatami, dlatego tubylcy przejawiają wielką zręczność w ich hodowli, ale pola kwiatów oddalone są od domostw, gdyż nie mają oni żadnego upodobania w dekoracji lubo w jakiej innej sztuce upiększania. Nie znają też pieśni ani muzyki, świat swój i siebie nawzajem traktując z jednaką obojętnością.
Z wielką więc ulgą opuściłem tę wyspę, pomimo tego, że nie zbrakło mi ani strawy ani odzienia ani nikt mnie nie pędził do pracy lub ciężkich obowiązków, a klimat tam łagodny i sprzyjający człekowi. Tubylcy stracili dla mnie wszelkie zainteresowanie i nikt też mnie nie odprowadził, gdym w skleconej tratwie udał się na badać kolejne wyspy, a z obyczajów i sposobu życia mieszkańców tych krain zdam Ci sprawę w następnym liście.
http://www.podlaska.art.pl/![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |